AKWARELOWY DZIEŃ

Ostatnio bywają upalne dni i nic tak nie idzie płynnie jakby się pragnęło. W pracowni gorąco i duszno, nici kleją się do łapków a żelazko to potwór plujący gorącym. I sama nie wiem, co bardziej doskwiera żar z nieba czy para z dziurek żelazka.
W sobotni poranek zaprosiłam Pana Rybę na kawę do ogrodu. Słońce świeciło, ptaszki latały pospiesznie "dostarczając" swoim uczącym się latać pociechom pokarmu, kwiaty bujnie kwitły, a słońce podkreślało intensywność ich kolorów. Po prostu nie dało się być obojętnym na piękno natury.
Wyszłam więc na dwór ze swymi leningradami, kredkami i blokiem. Zajęłam miejsce pod parasolem i jakoś tak poszło. Szybkie akwarele o zabarwieniu kwiatowym.







Komentarze

Prześlij komentarz